"Tu i teraz, to najważniejsze chwile. Wczoraj jest przyszłością dnia dzisiejszego. Jutro, dzisiejszy dzień będzie już przeszłością. Nie marnuj więc chwil, które właśnie przeżywasz."
Zafascynowana książką „Wehikuł czasu” Herberta Georga Wellsa, postanowiłam dać upust swojej fantazji i w długie zimowe wieczory wystukałam zabawną historyjkę science fictione. Zamiast piekielnej maszyny jaką wymyślił autor w dziewiętnastym wieku, stworzyłam platformę teleportacyjną, która przenosi bohaterów do dawnych historycznych czasów Aleksandra Wielkiego, Tutanchamona. Do czasów Inków i Azteków, ale również do wymyślonego świata za 500 lat. Wreszcie poznajemy ludzkość w roku 15 005. Czy taki los nasz czeka?
Zaczynamy chronić cnotę głównej bohaterki:
„— To jako dzielny wojak Szwejk, zrobisz polowanie, by chronić swą białogłowę.
— Swą, to ja mogę, ale dla obcych, to sory. Kto by się narażał i to jeszcze z takim potworem walczyć. Wchodź dziewczyno i wyluzuj. — Otworzył drzwi i popchnął Magdę nie zapalając światła.
Zrobiła kilka kroków i zaczepiając nogą o jakiś przedmiot potknęła się. Później jeszcze jeden krok w ciemnościach i runęła jak długa robiąc sporo hałasu.
Gdy Paweł zapalił światło Magda leżała na łóżku zwinięta w kłębek z głową schowaną między rękami.
— Opanuj się. Coś taki cykor?
— Boję się. Czy to coś dziwnego? Nie każdy może być takim harpaganem i bohaterem. Jestem kobietą i mam prawo się bać.
Usiadł przy niej, pogłaskał ją po głowie.
— Dobrze, ty mała kobietko. Zapewniam, że będę stał na warcie twojej cnoty”
Doładować męskie mózgi:
„— Rany. Magda. Kontaktujesz? Żyjesz, czy te potwory wyssały z ciebie duszę? — Jakub patrzył wystraszony, a ta powoli wstała na nogi unosząc się kilka centymetrów nad posadzką.
— Jest wszystko w porządku. — Niby mówiła, ale nie otwierała ust, a głos bardzo powolny rozchodził się po grocie, gdzieś wysoko, nad głowami.
— Jesteśmy w bazie Oksabeltów. Mój mózg jest zaślubiony ich bogu. Wy jesteście strażą mojego ciała. Strażą przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Przejdziecie ze mną przez bramę czasu i dołączycie do ludu dając im świeży i zdrowy genotyp. Wasze umysły dostaną nową karmę, by dorównać najprostszym osobnikom.
Paweł podszedł bliżej i patrzył w jej oczy.
— To co? Mam się bzykać z tymi niebieskimi i kocić małe niebieskie szkaradzieństwa. Mój genotyp? Ja chyba śnię. — Odwrócił się do Jakuba.
— Uszczypnij mnie, bo nie mogę się obudzić z tego sino niebieskiego snu. — Opuścił ręce i zaczął się histerycznie śmiać.
— Co ona powiedziała, że mózgi nam doładują do ich najniższego poziomu? To znaczy że jesteśmy totalne debilki? Może byś w ogóle gębę otworzyła jak do nas mówisz, ty niebieska dziewico.”
Czy możliwa jest zamiana ciał?
„— Chyba się nażarłem jakiś syfów halucynogennych. — Poklepał się po twarzy i znów patrzył na swoje ciało stojące przed nim. Nie pomagało więc odkręcił kran i wsadził głowę pod ledwie kapiącą zimną wodę. Gdy poczuł mrowienie na karku, podniósł głowę, otrząsnął się jak pies i zaklął siarczyście. Patrząc w lustro na siebie i na Krzysia powiedział:
— Ty gnojku ile ty masz lat? A, prawda dziesięć. Jezu, to jeszcze przynajmniej pięć lat muszę czekać na bzykanko. Ludzie. To jakaś totalna paranoja.
— Ty przestań wariować, tylko lepiej powiedz, co z tym zrobić. Przecież nie będę dymał tych spróchniałych dziewic, bo wszystko się w popiół rozsypie. Jak to opanować? Portki się nie zapinają. — Chłopiec w Pawła skórze, szarpał się z zamkiem u spodni.”
Warszawska łazienka w 2555 roku:
„Stanął w rozkroku i zaczął się śmiać, bo woda delikatnie go łaskotała po intymnych miejscach. Oczy lekko go zaszczypały, a w ustach poczuł smak mydła.
— Tego nie zmienili? Ciekawe jak będzie z płukaniem? — pomyślał i w tejże chwili poczuł zmianę jaka zachodziła w kombinezonie. Nie było już czuć wody. Sam kombinezon mocno napęczniał. Wszędzie czuł pełno pary, która pod ciśnieniem, miło i delikatnie masowała całe ciało. Na zakończenie odczuł jeszcze krótkie, naprzemienne schładzanie i podgrzewanie. Wreszcie kombinezon znów spęczniał dmuchany gorącym powietrzem.
— A, suszenie. Świetne. Jeszcze niech mnie odessą z tyłka, bo jakoś mi się zachciało. Gdzie oni mają toaletę. — pomyślał z przerażeniem oglądając się w koło kontenera.
Nagle wszystko przestało działać i kąpiący kombinezon całkiem oklapnął, więc Jakub rozpiął suwak i oglądając swoją skórę wyszedł z kontenera.
— Kiepsko, popływałbym, pochlapał, a takie mycie?”
Na szczęście nie dożyjemy takich czasów. Co będzie dalej w 15 005 roku? Kto to wie? Zapraszam do czytania i rozwijania swojej fantazji.