Powieść dedykuję mojej mamie z rodu Jasińskich, za to że wierzy w takie piękne bajki. Za to, że zawsze była przy mnie i służyła nie tylko radą, ale sercem.
Dziękuję Ci Mamo.
Według mnie, to klasyczny, ale polski harlekinek. Łatwy w czytaniu i wciągający. Opowiada o przeciętnej dziewczynie Ewelinie, studentce anglistyki, która za pieniędzmi leci do pracy w USA. Poznaje tam mężczyznę i zaczyna się nieprawdopodobna bajka.
Dalej cała akcja przenosi się do zamku w Obersdorfie, gdzie bohaterka wychodzi za mąż. Potem poznaje łzy tragedii, ulega presji arystokratycznych zwyczajów i bawi się w detektywa rozwiązując zagadkę tajemniczej, rodowej historii.
Jak to bieda nauczyła oszczędności:
„— Przecież jak zobaczą jej stare majtki, to umrą ze śmiechu - wyszeptała matka Eweliny.
Takie i inne banalne problemy wypłynęły w trakcie tej wizyty. Na przykład przy kąpieli wybuchła prawie awantura, gdy pokojówka weszła do łazienki z ręcznikami i zastała ciotkę w starej bieliźnie, choć Ewelina kazała dostarczyć im nową. Ciotka nową zapakowała, a dalej używała starej. Nie dała sobie zabrać nic do prania i żeby było śmieszniej, prała bieliznę w rękach i wieszała majtki w nocy na łóżku. Na dzień zaś, choć jeszcze nie wyschły, chowała do szafki, żeby nikt nie zobaczył. Za to w nową garderobę, szczególnie wieczorową, stroiła się jak papużka.”
Tajemniczy testament:
„Na sali panowała cisza. Każdy albo przeżywał swój ból, albo knuł plany na przyszłość. Tylko biedna Ewelina siedziała jak kukła, bez myśli i czucia. Po wejściu na salę notariuszy i adwokatów rodziny Oberstdorfów i Wrońskich nie wstała. Po mocnym szarpnięciu za rękę przez Ditricha jakby się ocknęła na chwilę. Potem znów zapadła w letarg. Nawet nie wiedziała, dlaczego większość się cieszyła. Nie dotarło do niej ani jedno słowo z odczytanego testamentu, za to była bardzo zdziwiona, gdy Ditrich gratulował jej. Jeszcze bardziej, gdy Henrietta ucałowała ją w policzek i powiedziała:
— Wasza wysokość wybaczy.
W harlekinie powinna być miłość:
„Gdy cały zamek został rozpięty, Ditrich delikatnie zsunął ramiączka sukni i kreacja opadła na ziemię, ukazując Ewelinę w śnieżnobiałej, skromnej bieliźnie. Poczekał chwilę, jakby się bał, że cały czar sceny pryśnie i Ewelina zaoponuje, ale tak się nie stało. Czuła, jak zaczyna w niej narastać chęć zbliżenia. Nie wstydziła się, nie miała lęku. Rozpalały się w niej żądze głęboko ukrywane od ponad trzech miesięcy. Chciała spełnienia i czekała teraz na to, poddana i pokorna.
— Przytul mnie, chłodno — tylko cichutko powiedziała.”
Czy taka bajka jest do spełnienia? Na pewno tak, choć w obecnym świecie brakuje już zacnych rodów i tajemnic do rozwiązania.
Polecam i życzę miłych wrażeń.