ewa.lenarczyk@yahoo.com
Nasza Klasa i co dalej
Nasza Klasa i co dalej
Wydawca: Novae Res Wydawnictwo Innowacyjne Gdynia
Liczba stron: 352
Wymiary: 140 x 210 mm
ISBN: 978-83-7722-081-8
21,99
DODAJ DO KOSZYKA
ePUB
Streszczenie

Powieść dedykuję mojej pierwszej i ostatniej miłości.

WWW.nasza–klasa.pl, nie istniejący już portal społecznościowy był dla wielu Polaków początkiem życiowych zmian. Dla mnie, jak i dla wielu kobiet i mężczyzn, okazał się przekleństwem i błogosławieństwem. Otworzył oczy i duszę, wprowadził zamęt w życiu, ale i przywrócił młodość oraz marzenia.
            W książce poprzez losy wielu bohaterów pokazuję, jak z upływem czasu uczucie małżeńskie zaciera się i podupada, bez względu na wiek i staż. Jak bardzo trzeba dbać o bliskość, szacunek i miłość. Jak piękne i ważne są marzenia. Daję też Czytelnikowi nadzieję - przekonuję, że jest możliwość odbudowy uczucia, jeśli jest ono wielkie, prawdziwe i ponadczasowe. Wymaga to jednak trudu, wybaczenia i wielkiej miłości, czego życzę wszystkim Czytelnikom mojej książki i użytkownikom portalu, obecnie Facebooka. 
            Kochajmy, ale walczmy o najważniejsze, choć to bardzo trudne, a czasem prawie niemożliwe. Zawsze zachowajmy czyste serce i nigdy się nie poniżajmy, bo stracimy nie tylko miłość, ale osobowość i szacunek do siebie samego.

Rozmowa z psychologiem:

„— Przykro mi, Moniko. Nie da się zabić miłości, bo zabije pani siebie.
— Jak to, zabiję siebie? Co pani mówi? Proszę mi powiedzieć, jak mam odzyskać męża, jego uczucie, mój status w rodzinie. Ja już nie mam siły tak tyrać, ja już nie daję rady. Najchętniej bym po prostu uciekła. Jak to, zabiję siebie?
— To proste. Miłość trzeba przeżyć, a jak pani odtrąci ją, to popadnie pani dopiero w doły, dołki, a potem to tylko gorycz, depresja i wszystko, co z tym związane. Potem zaczynają się choroby, raczyska i człowiek po prostu gaśnie. Nie da się żyć bez miłości, nie da się z tym walczyć. Miłość daje siłę i nie da się inaczej.
— Ale rodzina, mąż, przecież tak nie można. Nie można zostawić tego wszystkiego.
— A kto pani każe zostawić wszystko? Proszę poszaleć, a w domu też się ociepli. Proszę zadbać o siebie, a mąż na pewno zauważy.
— Bzdura. Schudłam, zmieniłam fryzurę, mam nowe ciuchy i jakoś nic.
— To może kilka wypadów gdzieś samej. Wróci pani wieczorem raz i drugi, to może się pani mąż obudzi. Może jakiś wyjazd, wakacje, gdzieś za granicą.To dobrze robi na odnowę małżeństwa. Proszę jednak nie rezygnować sama z siebie.
— Z siebie?
— Tak. Pani dla siebie jest najważniejsza. Niektórzy mówią, że miłość jest od Boga, więc nie wolno jej odtrącać. Może przyszła do pani jak zbawienie, żeby pani pomóc."

Los wszystko układa za nas:

„— Widocznie los tak chciał.
— Nie miałaś obaw przed spotkaniem?
— A wiesz, że nie. Bałam się, gdy miałeś pierwszy raz zadzwonić. Jechałam jak nawiedzona. Dobrze, że się wtedy nie rozwaliłam. Wjechałam na czerwonym świetle na skrzyżowaniu. Jakiś dziadek coś do mnie ględził, nawet nie wiem co. Teraz jestem bardzo spokojna, aż za bardzo.
— A ja się cieszę. Tak bardzo się cieszę, że chyba będę zaraz podskakiwał i krzyczał z radości. Moja mała Joasia siedzi tutaj przede mną. To chyba jakiś cud.
— Karolu, to nie cud, widać, tak miało być.
— Może, może każde z nas musiało coś przeżyć, zasmakować innego życia, innych trosk, żeby teraz docenić.
— Co chcesz docenić?
— Że mam ciebie. - Uśmiechnął się i ponownie pocałował jej ręce.
— Wiesz, jak dawno nikt mnie tak nie całował po rękach.
Wyjęła jedną dłoń na wierzch i zaczęła delikatnie głaskać rękę Karola. Uśmiechała się przy tym, a myśli już spokojne dyktowały dalszy ciąg. Wiedziała, że los podarował jej jeszcze coś tak wspaniałego i zamierzała skorzystać z daru w pełni świadomie.”

Wyrzuty sumienia:

„— Posłuchajcie mnie, zwariowane kobitki. Fajnie mi się radzi, ale wierzcie mi. Czasem osobie patrzącej z boku jest łatwiej, bo widzi  świat na trzeźwo. Ja też swoje przeszłam, swoje widziałam i przede wszystkim, pani Sabino, gdyby moja Monika miała takiego męża, to już dawno bym ją przełożyła przez kolano, dała klapsa i wysłała do Józka. Niech pani doceni starania męża. Nie każdy tak potrafi. Tym bardziej u was. Nie macie dzieci, a jednak coś wielkiego i wspaniałego was łączy. Ten nasz cymbał nie dość, że od razu zadarł ogon, to jeszcze dzieci zbuntował przeciwko matce. Od takiego człowieka to trzeba zmykać i to jak najdalej, a tu na odwrót. Widzi pani, a Monika, ma jeszcze rozterki.
— To co? Myśli pani, że mam wrócić do męża, ukorzyć się, schylić głowę i być podległą i uległą nałożnicą?
— A, nigdy w życiu.
— Podnieść głowę i być dumną, że jest pani tak cennym skarbem, że facet tak o panią walczy.
Sabina patrzyła z niedowierzaniem. Pociągała nosem, ale już nie płakała, za to z oczu Moniki polał się strumień łez.
— No masz, jak nie jedna to druga. — Pani Halina teraz córce przyniosła kolejną porcję papierowych ręczników.
— Wariatki. Chusteczek zabrakło, a teraz ręczniki się skończą. Z główkami to macie wszystko OK? Tak przez chłopów beczeć?
— Och, mamo, łatwo się mówi, a ja nie mogę. Przecież to przekreśla całe moje życie.
— To się ciesz, że się wyrywasz z tej matni. Podnieś głowę i leć do Frania. Leć do nowego świata. Żyj, kochaj i przestań się zadręczać. To nic nie da.”
  
      W książce jest wiele porad i przemyśleń. Niestety dobrymi radami piekło jest wybrukowane. Każdy musi przeżyć swój czas, miłość, radości, małżeństwo i wyciągnąć wnioski.
         Zapraszam do czytania i rozważania.